Pianino, to jeszcze nic.
Ja grałem kiedyś w Krakowie u Karmelitów na Mszy z okazji 60-lecia, czy 65, jakaś okrągła rocznica PZN małopolskiego, pech chciał, że kard. Dziwisz wybierał takie tonacje, które akurat prawie wcale nie stroiły.
I to nie chodzi już w obrębie, że dźwięki fauszują, bo w organach jest tak, że drewniane piszczały odstrajają się w inną stronę, a metalowe w inną.
Dodam jeszcze dla zabawy, że psalm śpiewał chyba wtedy Rylotek, no i w instrumencie pneumatycznym samoistnie wessało się wtedy tutti i nie szło go wyłączyć.
Dlatego też psalm grałem tylko podczas refrenu, bo i tak brzmiały, a w przypadku rozstrojenia to właściwie grzmiały 34 głosy organowe.
Nagrania niestety nie mam, ale spróbuję znaleźć tych, którzy też tam byli, może ktoś uwiecznił tą katastrofę.
Co do stroiciela, nie ma co chłopa żałować, zarobi sobie. 🙂
Pianino wprost z Porky and Bess Gershweena. uwielbiam taki strój. Najśmieszniejsze jest to, że w latach dwudziestych dwudziestego wieku specjalnie tak strojono pianina.
Tak, to skrzypienie to… pedał. 😀
Faajne, lubię! Z ciekawostek kiedyś jeden taki zsamplował podobnej kondycji instrument i jak komu potrzebne to może se kupić za stówkę.
To pianino mojej babci. Planuję oddać je do stroiciela, a więc musiałem utrwalić te ostatnie dni tak cudownego stanu! 😀
I, tak, ten ostatni dźwięk brzmiący jak wytwór asopodobny jest w teorii A razkreślnym. 😀
Ałłłła. Moje uszy! współczuję stroicielowi!
Było coś zagrać konkretnego! xd
Nie wiem, czy mój mózg by to wytrzymał. 😀
A najlepsze, że ja na tym pianinie nie raz i nie dwa ćwiczyłem. 🙂
mi sie tes podoba ze gra to tak dziwnie.
Ło jejuś ale stare…
Śmiem powiedzieć, że widziałąm pianinko w podobnej albo i gorszej kondycji. Żeby było ciekawiej, stało ono w szkole muzycznej 🙂
@pajper spróbuj zagrać w małym kinie byłby klimacik.
Ja też widziałam takie, nawet wiem, gdzie jest, bo chyba jest nadal.
Ja nawet lubię lekko rozstrojone pianina. Lubię taki klimacik płynący z ich historii…
Ale to już jednak jest za dużo, nawet jak na mnie!
Jaaaaacie, ale zgrzyt! Z dzikim zachodem mi się kojarzy.
Łaaadne! Ma to klimat, lubie takie 😀
Zrób mi jakieś sample i bit hip hopowy 😉
Pianino, to jeszcze nic.
Ja grałem kiedyś w Krakowie u Karmelitów na Mszy z okazji 60-lecia, czy 65, jakaś okrągła rocznica PZN małopolskiego, pech chciał, że kard. Dziwisz wybierał takie tonacje, które akurat prawie wcale nie stroiły.
I to nie chodzi już w obrębie, że dźwięki fauszują, bo w organach jest tak, że drewniane piszczały odstrajają się w inną stronę, a metalowe w inną.
Dodam jeszcze dla zabawy, że psalm śpiewał chyba wtedy Rylotek, no i w instrumencie pneumatycznym samoistnie wessało się wtedy tutti i nie szło go wyłączyć.
Dlatego też psalm grałem tylko podczas refrenu, bo i tak brzmiały, a w przypadku rozstrojenia to właściwie grzmiały 34 głosy organowe.
Nagrania niestety nie mam, ale spróbuję znaleźć tych, którzy też tam byli, może ktoś uwiecznił tą katastrofę.
Co do stroiciela, nie ma co chłopa żałować, zarobi sobie. 🙂
Pianino wprost z Porky and Bess Gershweena. uwielbiam taki strój. Najśmieszniejsze jest to, że w latach dwudziestych dwudziestego wieku specjalnie tak strojono pianina.
Oj, a czego to się w XX wieku i teraz nie robiło, nawet się w owe pianina różniste przedmioty wkładało, co by to jeszcze dziwniejsze dźwięki dawało.
Powinieneś chyba zienić tytuł wpisu na „baaardzo nastrojowe pianino”
Miałam kiedyś pianino o bardzo podobnym dźwięku. Czy to Twojej babci jest na drewnianej płycie?
Hm, cieeekaaaaawieee. 🙂 Mogłeś coś zagrać i spytać nas „Jaka to melodia”… 😉