– Trzymasz?
– Trzymam! Nie, czekaj! Bo to spadnie.
– Dobra, to ja trzymam, ty rozwijaj.
– Nie no, nie sięgam. Przesuńmy te krzesła.
– Nie ma miejsca. Uważaj, tam już jest sąsiednie stoisko.
– Dobra, rozłożymy go tutaj, a potem jakoś postawimy do góry.
– Ale to się zawali.
– Nie zawali się. Chyba.
I wiecie co? Nie zawalił się.
W "Piekle Pocztowym" pada taka ładna myśl, że czasem życie zachowuje się jak szalony ogier, albo spróbujesz się utrzymać w siodle i jechać razem z nim, albo spadniesz. Ostatnio zaczynam podzielać to zdanie.
W piątek konferencja w Gdyni, w weekend spotkania w Warszawie, a w poniedziałek w Krakowie? Żaden problem. Wstawanie o czwartej na pociąg i wracanie ze spotkania o północy do mieszkania? Luzik.
Mamy nową drukarkę. Prusę MK4, która na imię dostała Hanka. Tym samym nasza Prowadnicowa flota liczy już 5 drukarek 3d. Bardzo mi się podoba, bo w trakcie druku wydaje wspaniałe dźwięki, po prostu nagrywać i stosować w kolejnej odsłonie "Gwiezdnych Wojen". Pamiętam, jak na początku 2022 roku mieliśmy jedną drukarkę i ledwo wyrabialiśmy się z produkcją. Teraz mamy pięć drukarek i ledwo wyrabiamy się z produkcją. Szczególnie w ostatnich dniach posypały się zamówienia przedświąteczne, więc tylko sortuję, pakuję i wysyłam. Po woli zaczynam też tworzyć specjalną playlistę służącą podczas sortowania właśnie, otwiera ją utwór "I want to break free". Kontrpomysłem był "Let it be", ale jednak Queen tutaj wygrał i Beatlesi wskoczyli na pozycję drugą.
Stan, w jaki wprowadza sortowanie piątej partii liter do Scrabbli niech odda obraz, w którym w pewnym momencie zacząłem układać je w rytm "Tańca w zaczarowanym gaju", jednocześnie starając się realizować w tym układaniu motywy pasujące do muzyki. A kto nie wie, polecam przesłuchać i wtedy sobie to wyobrazić.
Właśnie, muzyka. Byliśmy ostatnio z Zarządem na musicalu "Bitwa o tron". Jest to komediowe ukazanie sylwetek polskich królów elekcyjnych, odbywają się wybory, a każdy kandydat ma kilka minut na zaprezentowanie się w formie utworu muzycznego. Masa smaczków historycznych, zdecydowanie polecam. Widać też, że aktorzy doskonale odnajdują się w improwizacji – żarty o panu marszałku rotacyjnym królestwa Korony i Litwy rozbawiły całą salę.
Skoro o teatrze mowa nie wspomniałem, że również jakiś czas temu mieliśmy okazję być na spektaklu "Berlin, Berlin", tu jednak czułem się jak po przeczytaniu takiego typowego, pociągowego zabijacza czasu. No można pójść, obejrzeć, ale o co właściwie chodziło i jaki to miało sens to ja nie wiem do dzisiaj.
Doliczając do tego "Aidę" i "Skrzypka na dachu" muszę stwierdzić, że chyba w tym roku pobiłem swój życiowy rekord dramaturgiczny. A przyszły rok zapowiada się podobnie, bo mamy wiele interesujących premier.
Co jeszcze, a no właśnie, Anglia. Jakiś czas temu jeden z najważniejszych sponsorów Prowadnicy, pochodząca z Wielkiej Brytanii firma E3D, zaprosił nas na konferencję mającą miejsce na Uniwersytecie w Oxfordzie poświęconą tematyce druku 3d. Zależało im, żebyśmy pokazali jak druk 3d może służyć niewidomym.
Oczywiście się zgodziliśmy i zaczęliśmy wszystko radośnie przygotowywać. Aż przyszedł listopad i lista wystawców. I powiem wam uczciwie, że mnie zatkało, dosłownie. Czeska Prusa, Amerykański Voron, Chiński Bambulab – dosłownie najważniejsze światowe firmy z branży druku 3d. No i… Prowadnica. Naprawdę miałem poczucie grania nie w swojej lidze.
I przylecieliśmy. Dwie, ogromne sale, tysiące ludzi… Nigdy do tej pory nie prezentowaliśmy się na tak wielkim wydarzeniu i jeszcze nie ochłonęliśmy po tym do końca. Dodajmy to poczucie bycia na równi z resztą wystawców, rzucane sobie z zarządem tych firm pytania o to czy smakowała pizza na afterparty albo jak jesteśmy zmęczeni.
Ale chyba mogę się trochę pochwalić, że wbrew moim obawom ludzie naprawdę byli zainteresowani tym, co robimy i możemy pokazać. I kto wie, czy nasza upuszczona kropla nie urodzi się w coś wielkiego kiedyś, wszak zarówno świadomości o niewidomych jak i dostępności nigdy za wiele.
Oczywiście nie obyło się bez przygód. Bo jak to tak, miałoby po prostu wszystko pójść zgodnie z planem? O nie, najpierw opóźniony lot, potem źle kupiony bilet na autobus, pomylony przystanek…
Rollupy to są takie ogromne, rozkładane na stelażu plakaty. Ogromne to znaczy liczące po 2 albo i więcej metrów. Żeby więc tego nie targać, zamówiliśmy go już na miejscu, w Oxfordzie. Ale z powodu opóźnień nie zdążyliśmy odebrać dzień przed konferencją. A drukarnia otwierała się, oczywiście, już w jej trakcie. Tak więc Magda, nasza wolontariuszka, biegła go odebrać. A rozkładanie banera w połowie spotkania gdy już wszystko inne było rozstawione od dwóch godzin musiało wzbudzić wiele ciekawych spojrzeń.
Z innych ciekawostek przemiał ludzi był tak ogromny, że na porządku dziennym u nas i innych wystawców było przynoszenie sobie lunchu na stoisko i jedzenie go między jedną a drugą rozmową. Wiecie, tutaj szachy, tam makieta Ostrowu Lednickiego, a po środku talerz i kubek z herbatą. 🙂
I tak to u nas wygląda. Chciałem też zaznaczyć, że to nie jest tak, że nie piszę, bo nic ciekawego się nie dzieje. Długo tak było i brakowało mi weny do wpisów, nad czym wielokrotnie tu ubolewałem.
Teraz, niestety, jest przeciwnie. Dzieje się masa rzeczy, materiału do opisywania pełno, tylko na to opisywanie czasu jakby nie ma.
Ale mam nadzieję, że uda mi się napisać podsumowanie roku… 🙂
4 komentarze
kazek5p · 8 grudnia 2023 o 19:26
Jak się tyle dzieje, to człowiek czuje, że żyje, ma odczucie że warto żyć dla tych chwil, że widzi, że gdzieś na tym świecie jest jego miejsce i jakaś misja / jakieś zadanie do wykonania.
Niech się dzieje, i oby prze różnistych przygód było jak najwięcej, będzie co wspominać na starość.
Tego wam prowadnico życzę z całego serca.
matius · 9 grudnia 2023 o 12:26
Podpisuję się pod komentarzem poprzednik.
balteam · 10 grudnia 2023 o 22:59
Za 5 lat będzie z 50 drukarek i nic to nie zmieni hehe.
Przecież liczba zamówień może w ciągu roku skoczyć tak z 10 krotnie.
Julitka · 11 grudnia 2023 o 10:00
@Balteam też się tego obawiam. 😀