Pamiętacie automaty? Teraz jakby przesunęły się w cień, ale 15, 20 lat temu to było prawdziwe szaleństwo! Nie chodziło się do sklepu, bo lepszy był batonik z automatu! A już najlepsze były kulki z gadżetami wypadające po wrzuceniu monety i obróceniu wrzutnika. Pamiętam, że osobiście przepisałem na Brajla listę produktów dostępnych w automacie w budynku naszej szkoły, co prawda przetrwała kilka miesięcy, gdyż później dyrektorka stwierdziła, że szkoła powinna promować zdrowe jedzenie i automat ze słodyczami został usunięty.
Ostatnio wspominaliśmy sobie takie właśnie techniczne zachwyty, które towarzyszyły nam za naszego dzieciństwa. A było przecież tego wiele. I wiecie co wam powiem? Wszystkie lalki i misie do opiekowania się nimi zniknęły w cieniu, o elektronicznych karabinach dla dzieci świat zapomniał, a klocki Lego jak żyły, tak żyją. 🙂
Moją ulubioną zabawką były sekrety elektroniki. To była taka mała plansza z klockami różnych układów elektronicznych (diody, głośniki, włączniki). Układało się to jak zwykłe klocki i mogło to robić różne rzeczy: być radiem, głośnikiem do odtwarzania dźwięku, diodą do świecenia, śmigłem do kręcenia się… Oczywiście była to bardzo ograniczona zabawka, bo konkretne scalaki były już wlutowane na konkretnych płytkach, ale i tak dało się sporo i sporo z tym robiłem.
Za to druga zabawka wcale nie była na prąd. Była to układana z elementów wieża, zjeżdżalnia dla kulek. Mogłem siedzieć nad tym godzinami.
Oczywiście nie zapominajmy o Lego! Lego było, jest i będzie! Lego to najwspanialszy wynalazek dla dzieci, nastolatków, rodziców, dziadków, wszystkich! 😀

Ostatnio po koncercie Kinga zwróciła mi uwagę, że dawno nie zapoczątkowałem żadnego blogowego łańcuszka. No więc dzisiaj zapraszam was do powspominania naszego (bliższego lub dalszego) dzieciństwa.

1. Ulubiony przebój radiowy z dzieciństwa?
To jest ciekawe zjawisko, bo rzeczywiście była taka piosenka, którą uwielbiałem. Sprawa o tyle zabawna, że dzisiaj jakoś szczególnie nie przepadam za tą piosenkarką, choć utwór dalej w jakimś sensie darzę sentymentem.
Mowa o piosence "Frozen" Madonny.

2. Dziwna, a jednak nieodłączna fantazja?
Ojj, kilka ich było. Bardzo często skupiały się na dodatkowym piętrze w naszym domu. U nas w domu jest parter i piętro, tylko tyle. Czułem w związku z tym jakiś dziwny niedosyt i wielokrotnie wyobrażałem sobie, że dobudowujemy dodatkowe pomieszczenia. A co tam miało być? Pomysły były różne: kręgielnia, basen, studio muzyczne… Ale jednak zwykle była to kręgielnia. Ja miałem cały pomysł na biznes! Moi rodzice prowadzą sklep spożywczy, ja już to wszystko złączałem do kupy!
W ogóle lubiłem fantazjować o wszelakich tajemnych przejściach, ukrytych pokojach, zamkniętych skrytkach…

3. Zaskakująca zabawa z dzieciństwa?
Wielokrotnie z Kamilem, moim bratem, fantazjowaliśmy o zamku ukrytym w kanapie. Nie pamiętam początku tej zabawy, ale towarzyszyła nam przez wiele lat. Bawiliśmy się, że kanapa jest tajemnym przejściem do doskonale ufortyfikowanego zamku posiadającego własny garnizon i, co najważniejsze, muszącego często opierać się napaściom sąsiadów, którym koncepcja pacyfizmu najwyraźniej była nader obca.
Owi złoczyńcy zazwyczaj byli kierowani przez straszliwego Kościeja, ale nie było powodów do obaw, bo mieliśmy całkiem słynnych z męstwa sojuszników w tej batalii. Zamku pomagał nam bronić nie kto inny, jak sam król Artur!
Wiosną i latem często przenosiliśmy zabawę na dwór, rozplanowując topologicznie zbrojownię na tarasie, lecznicę w ogrodzie, wieżę magów na zjeżdżalni…

4. Gdzie chodziliście na spacery?
Na spacery zwykle chodziliśmy z babcią. W Bolszewie nie było wielu miejsc do spacerowania, ale często robiliśmy pikniki w pobliskim lesie.
Za to z rodzicami często chodziliśmy na stare, nieużywane tory kolejowe linii żarnowieckiej. Rosły tam zawsze najlepsze poziomki, zbierało się tego całe garście! Była też taka niepisana zasada, że z każdego pola wolno było na własny użytek zerwać dwa kłosy. Zbierałem je do pudełka i potem wyjadałem, najbardziej lubiłem ziarenka pszenicy.
Gdy byliśmy u dziadków w Pucku, chodziło się albo do parku, albo nad zatokę. Na molo w Pucku była nieistniejąca już restauracja Bursztynia, gdzie zawsze kupowaliśmy przepysznę lody z gorącym sokiem malinowym. Do dziś pamiętam ten smak!

5. Jaka była wasza spektakularna psota z dzieciństwa?
Ponoć jest tak, że dla pięknej dziewczyny zrobi się absolutnie wszystko. No ale chyba nie w wieku ośmiu lat, co?
A było tak. Odbywały się urodziny cioci, urodziny wiosną, więc i wyszliśmy wszyscy na podwórko. Ale, co tu kryć, nudziło nam się z Kamilem, bo ani mieczy do powalczenia, ani gwoździ do powbijania, w naszym wieku nikogo… Aż tu zagaduje nas dziewczyna za płotem. No, jest koleżanka do zabawy! Ale strach – czy rodzice nam się pozwolą spotkać? A może będą mówić, że nie wypada czy coś?
No więc płot został… Rozplątany. W ciągu kilku minut udało nam się rozplątać druciki i mogliśmy bawić się bez przeszkód, pozostawiając tylko szeroką na metr dziurę.
Od razu uprzedzając pytania, tak, była afera. Duża. Bardzo duża. Bardzo, bardzo duża. 😀

6. Co udało wam się zepsuć?
U mnie sporo tego było, bo do komputerów zawsze miałem ciężką rękę. Ale, słuchajcie, przecież nie da się być informatykiem bez doświadczenia, prawda? No to ja go nabrałem bardzo dużo. 😀
Pamiętam, jak kiedyś tata pokazywał mi, że można overclockować procesor. Bardzo mi się to podobało. No ale nie powiedział, że 10 GHz to jednak trochę przesada… Co ciekawe, spalił się nie procesor, a zasilacz.
Innym razem chciałem zrobić kopię dysku starym dobrym programem Ghost, ale wybranie tego samego dysku źródłowego i docelowego przyniosło spektakularny format, to był pierwszy raz, gdy DMDE uratował mi życie.
No i jako dziecko w ogóle bardzo lubiłem rozbierać komputer, rozłączać dyski, wyciągać RAM, procesor z gniazda. Tylko, jakby, nie zawsze umiałem to z powrotem poskładać…
Ale, co ciekawe, mojej destrukcyjnej naturze ulegały nie tylko komputery. Miałem jakieś dziwne szczęście do tłuczenia lamp. I, dobra, raz to jest normalne, dwa razy śmieszne, ale sześć w ciągu roku? Raz strąciłem lampkę z biurka ręką, innym razem tak podskoczyłem, że zwaliłem cioci żyrandol… Ale to jeszcze nic, bo jako ukoronowanie tej destrofazy kiedyś stłukła się lampa uliczna. Nie, nie strąciłem jej. Nawet nie dotknąłem. Ja tylko przechodziłem obok i… Bum!

7. Co lubiliście, a czego nie lubiliście ubierać?
Zacznę od drugiej kwestii, bo łatwiejsza. Nie lubiłem, z resztą do dziś nie lubię, czapek, rękawiczek, szalików. Nie znoszę, musi być naprawdę zimno, by mnie do nich przekonać.
Co ciekawe, jest takie miejsce, jak fara w Zgierzu. W farze w Zgierzu jest zimno. Bardzo zimno. Makabrycznie zimno. Tam flet nie działa, tam cajon się rozstraja!
Zeszłoroczny koncert Ścieżki do Betlejem był jedynym koncertem, na którym ja między utworami autentycznie musiałem zakładać rękawiczki, by wyczuć klawisze, Maja, raz jeszcze dziękuję za poratowanie! <3 A tak przy okazji, my tam gramy znowu… W niedzielę!
A co lubiłem? Lubiłem wyglądać elegancko, a więc koszule, lakierki, ale to już później, na etapie późnej podstawówki. W takim wczesnym dzieciństwie chyba najbardziej ubrania zimowe, bo można było się w nich turlać w śniegu, a potem tylko się zdejmowało i po sprawie. Lubiłem też kamizelki, ale nie wiem czemu.
No i pamiętam komunijną albę. Alba była fajna, ale obawiam się nie ze względu na jej szyk czy elegancję, ale to, że była przewiązana liną, która w trakcie przyjęcia po mojej komunii szybko posłużyła nam do zabawy w przeciąganie liny!

8. Kiedy czuliście się dorośli?
Kiedy odbierałem Kamila z przedszkola. W ogóle kiedy odbierałem z rodzicami skądś Kamila, bo zawsze byłem oczko wyżej (różnią nas trzy lata). Jak on w przedszkolu, ja w podstawówce. Jak on w edukacji wczesnoszkolnej, ja już w starszych rocznikach.
Jak pisałem, rodzice prowadzą sklep spożywczy. Często zdarzało mi się jeździć z tatą do hurtowni. Jak w czwartej klasie zacząłem używać w szkole laptopa, często tata mnie prosił, bym tam notował i przeliczał ceny, tak, wtedy też się czułem dorosły – w hurtowni wyciągając laptopa i stawiając na biurku. 🙂

9. Czego wam zakazywano, a co robiliście i tak?
Łażenia po dachu! Zdecydowanie łażenia po dachu! Jaka to była frajda!
Jak byłem bardzo mały, mama też panicznie bała się moich kontaktów z elektrycznością. A ja tak lubiłem gniazdka… Podłączenie lampki do prądu to był po prostu szczyt marzeń!

10. A co bezprawnego zrobiliście w szkole?
Wiecie co, ja zawsze byłem dość grzeczny w szkole. Dzisiaj nawet żałuję… Ale jednak kiedyś coś zrobiłem, choć tak prawdę mówiąc, to było gimnazjum, trudno uznać za dzieciństwo.
Mieliśmy nauczycielkę, która często była bardzo ponura, nie bardzo umiała się uśmiechać, ogólnie nie była szczególnie lubiana… Więc włamałem się do komputera klasowego i wgrałem tam program, który podczas lekcji wyświetlił jej napis "Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej!"

Ode mnie to tyle, czekam na was! Jak pojawi się przynajmniej 5 wpisów, pójdzie drugi łańcuszek, który już w mojej głowie kiełkuje! 😀


7 komentarzy

jamajka · 10 stycznia 2023 o 21:44

O, jaki dobry wpis. Tęskniłam za niesłużbowym tobą. Najbardziej rozbawilo mnie pytanie, czego zakazywano, wiesz czemu. CChyba nawet wypełnię wyzwanie.
PS Dzkoda, że nie miałam tej zabawki z silniczkami, lubiłabym ją.

skrzypenka · 11 stycznia 2023 o 07:59

Nie wiem, czy się podejmę, chyba aż tak barwnych historii nie mam. 😀

papierek · 11 stycznia 2023 o 09:04

Poważny Pajper, prezes fundacji, chodził po dachach! 😛 😛 Fajne! Ja raczej musiał bym odpowiadać na pytania co robiłem z tego, co mi kazano, albo opisać jeden dzień, kiedy nie zrobiłem nic głupiego, albo jeden dzień, kiedy byłem grzeczny. Albo czego udało mi się nie zepsuć. 😀 A najlepsze było, jak jako dziecko zacząłem mieć ciekawą fascynację nożami, potem zapałkami i zapalniczkami, niszczyłem kasety, żeby zobaczyć, co mają w środku, łamałem płyty, żeby zobaczyć, co się stanie. Ale bywałem też bardziej kreatywny, jak zdejmowanie izolacji z kabli, żeby głębiej zbadać środek. Oczywiście to był kabel od słuchawek z mikrofonem, więc zagrożenia nie było. Hitem mojego bardzo wczesnego dzieciństwa była próba dostania się do jaskini w ścianie, gdzie jaskinia owa miała zamek, a ja dziwnym trafem miałem do niego klucz. Dziórką na klucz niefortunnie okazał się kontakt, a kluczem jakiś miedziany drucik, nie wiadomo skąd. Jak możecie się domyślać, przekręcić klucza nie zdążyłem, a moje szczęście polegało na tym, że drucik był na tyle mały i cienki, że mi wyleciał natychmiast z palców.

papierek · 11 stycznia 2023 o 09:11

Dotknięcie językiem niezaizolowanej częsci przewodu podłączonego do portu rs232 mojego komputera też okazało się niezbyt miłym doświadczeniem. 😀 Ale co człowiek może zrobić, jak czeka, aż ojciec wróci z taśmą i ma się te kilka lat. Polecam doświadczenie, ojciec znalazł mnie na ziemi, gdzie byłem pewien, że siedziałem na krześle. O ile kojarzę, port ten nie ma jakiegoś wysokiego napięcia czy natężenia, ale może dla kilkuletniego dziecka okazało się to zbyt dużym szokiem. xd.

balteam · 11 stycznia 2023 o 21:26

A jaka była reakcja nauczycielki?

sylwinka · 12 stycznia 2023 o 20:16

1. Ulubiony przebój radiowy z dzieciństwa?
Jako mała dziewczynka z rączką od skakanki w formie mikrofonu śpiewałam Kolorowe sny zespołu Just 5 w czasach mojego dzieciństwa kupowało się gumy z obrazkami wokalistów tego zespołu.
2. Dziwna, a jednak nieodłączna fantazja?
Pewnego razu bawiąc się na ganku zwinęłam w kulkę kawałek folii aluminiowej następnie złapałam ją w nożyczki i zanużyłam w szklance z wodą to było moje laboratorium. No wiecie jak Dexter robiłam doświadczenia :d
3. Zaskakująca zabawa z dzieciństwa?
Zaskakująco bolesna :d razem z moją przyjaciółką jako Tarzan i Jane przedzierałyśmy się przez dżunglę z patykami w dłoniach likfidując przeszkody. Gorsza sprawa, że dżunglę tworzyły rabatki kwiatowe jej mamy. Oj dupsko bolało :d
4. Gdzie chodziliście na spacery?
Na spacerki chodziłam z rodzicami nad rzekę Dunajec. Zbierałam kamyczki i puszczałam kaczki :d
5. Jaka była wasza spektakularna psota z dzieciństwa?
Miałam 6 lat i w sklepie, który był 3 domy dalej od mojego spodobał mi się soczek. Soczek był w butelce, która łączyła się z rurką i trzeba było uciąć rurkę żeby się napić. Ponieważ nikt nie chciał mi go kupić pewnego razu postanowiłam, że sama sobie kupię. Nadarzyła się okazja ponieważ mama wysłała mnie po chleb. Więc mówię pani, że poproszę chleb i soczek.
Na pewdno dziecko? Bo, masz za mało pieniążków.
Na pewno zaraz przyniosę.
Pani napisała mi na kartce ile trzeba dopłacić. A do dziś pamiętam, że było to 1,40 zł. Poszłam do sąsiadki mówiąc, że mama kazała pożyczyć tyle ile pisze. I szczęśliwa poszłam do sklepu zapłacić.
Jeszcze bardziej szczęśliwa, że taka jestem zaradna i mam soczek weszłam na podwórko. Przed drzwiami moja radość nieco oklapła, bo stały przed nimi sąsiadka z kwitkiem i moja mamusia z trzepaczką do dywanów.
6. Co udało wam się zepsuć?
Telewizor, zepsuć to mało powiedziane on został znokautowany. Mama poprosiła mnie żebym podała jej śpioszki dla brata. Były one w komodzie na której stał telewizor, najpierw trochę pobujałam się na drzwiczkach, a gdy schyliłam się do wewnątrz, by sięgnąć po ubranko rozchybotany telewizor przeleciał nademną i wylądował parę centymetrów dalej. Ależ ja miałam talent :d
7. Co lubiliście, a czego nie lubiliście ubierać?
Bardzo lubiałam brązową sukienkę z frendzelkami, była taka sama jaką w bajce nosiła Pocachontas. Tyle, że moja miała dłuższy rękawek i twarz Pocachontas na brzuchu. W zerówce była sukienką za kolano ale im wyżej tym zmieniała formę aż do dłuższej bluzki. Nie nawidziłam golfów gryzły w szyje i było mi w nich duszno.
8. Kiedy czuliście się dorośli?
Kiedy urodził się mój braciszek i mogłam go powozić w wózku. Ach! To było coś.
9. Czego wam zakazywano, a co robiliście i tak?
Jak to czego? Nie wolno ci naklejać tatuaży na ręce, bo jak ty pójdziesz do kościoła? To naklejałam na brzuch :d
10. A co bezprawnego zrobiliście w szkole?
To był pomysł klasowy. W podstawówce 14 uczniów stało przy biurku i zagadywało nauczycielkę, w tym czasie ja siedziałam pod biurkiem i przemalowywałam starannie jej czarne szpilki kredą, Natomiast mój kolega stał za panią i przyczepiał jej do pleców karteczkę Kto dziś kopnie w dupe mnie ten dostanie piątki dwie. Oj była bura .

Julitka · 8 lutego 2023 o 12:49

Zrobione. 🙂

Skomentuj skrzypenka Anuluj pisanie odpowiedzi

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink