Tego wieczora nasza podróż była dość nietypowa. Siedziałem sobie na miejscu w drugiej klasie pociągu Pendolino z Gdyni do Warszawy z wielkim kartonem na kolanach. Karton nie był zamknięty od góry – po prostu nie dało się go zamknąć, bo wystawała z niego rama drukarki 3d. Gdy wysiadałem, z plecakiem na plecach i 10-kilowym kartonem w rękach, moim jedynym problemem było choć trochę swobodne lawirowanie białą laską, żeby wyczuć krawędź peronu w Warszawie. W takim stylu do naszej floty dołączyła czwarta drukarka.
Warto też dodać, że Ada, bo takie imię otrzymała, najwyraźniej cierpi na jakąś chorobę lokomocyjną, bo przywitała się z nami już drugiego dnia rzygając drukowanym modelem na środek pokoju.
A swoją drogą nasze mieszkanie nabywa dość interesującego wyglądu. W samym moim pokoju na biurku stoi mikrofon. Na szafie na przeciwko leżą elementy softboxów i innego osprzętu fotograficznego. W szafie prócz moich ubrań, wyjściowych ubrań dziewczyn z Zarządu (bo nie ma sensu tego ciągle wozić), leków, narzędzi informatycznych, sprężonego powietrza, lutownicy, miksera kuchennego i podobnych ciekawostek dwie półki zajmują różne nasze produkty. Obok tego stoi keyboard. Zaraz przy nim drukarka 3d, dalej dość spora drukarka laserowa. Pod nimi Malinka z dyskiem i czujnikami stacji pogodowej domowej roboty, a także, tak dla odmiany, złożony dmuchany materac z pompką. Na balkonie antena od SDR. Dalej baner wykorzystywany przez fundację na różnych konferencjach. No i ja wśród tej rupieciarni sobie śpię! I zaczynam rozumieć, jak musiał się czuć Felix Polon.
Wiecie co? Ostatnio nasze życie jest dość skomplikowane. Sprawy fundacji rozpinają się na tak wielu płaszczyznach i atakują z tylu różnych kierunków, że nie wiem za co się brać. I naprawdę przydałby się nam wszystkim urlop. Z drugiej strony jednocześnie cieszy mnie to, bo wskazuje, że nasze działania mają po prostu sens.
W czerwcu zaprojektowałem mankalę. To stara, afrykańska gra. Prawda jest taka, że na rynku są już dostępne mankale – nie ma tam różnych kolorów pionków, chodzi tylko o przerzucanie kamieni między polami. O ile więc pola są wyczuwalne, jak najbardziej da się grać. Z drugiej strony po opisie trudno stwierdzić czy te pola wyczuwalne będą, tak więc mankala naszą ofertę uzupełniła.
Miałem nadzieję, że będzie ona interesującą pozycją, ale nie spodziewałem się, że przypadkiem doprowadzę do serii naprawdę zaciętych pojedynków między Monią a Mają w trakcie fundacyjnych zebrań, poważnie, Monia przy tej grze jest przerażająca. Kojarzy mi się z twardym generałem planującym zniszczenie przeciwnika. Tak czy inaczej trudno o lepszy dowód tego, że robimy fajne rzeczy, jak skłonienie do niemal nałogowych gier własnego Zarządu.
Właśnie, nie wspominałem o tym, ale ostatnio z Julitą byliśmy w Gdyni na klasyce musicalowo-operowej, "Skrzypku na dachu". I przyznam się wam szczerze, że się zakochałem, po prostu spektakl jest niesamowity. Dawno żaden film, książka, przedstawienie tak mnie nie chwyciły za serce. Ale przy tym zastanowiłem się też, że ja już naprawdę niewiele czytam. To jest ciekawa sprawa, znalezienie interesującej książki wymaga czasem więcej wysiłku niż jej lektura. Jakoś kiedyś temat był prostszy, bo czytało się wszystkie audiobooki dostępne w naszej bibliotece, ale dzisiaj, kiedy cały Internet stoi otworem? No jakby wśród tego bogactwa po prostu trudno się zdecydować.
Swoją drogą ciekawe kto pamięta "Bajki z Ramą". Ostatnio wspominaliśmy sobie nasze dzieciństwo i przypomniało mi się, że to była moja pierwsza styczność z audiobookami. Z tamtych czasów moim największym wspomnieniem nie są jednak ani bajki, ani piosenki, ale, nie wiedzieć czemu, wieczory gdy leżałem w łóżku i z włączonego radia regularnie słyszałem "Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą"…
Zaniedbuję ja ostatnio tego bloga, oj zaniedbuję. Ale kiedy gdzieś jesteśmy, po prostu nie ma czasu pisać, a gdy wracamy, brakuje tematów. I to się tak kręci. No bo o czym mogę pisać? O tym jak zwaliliśmy plakat Prowadnicy na targach?
A no zwaliliśmy. I tak właśnie na targi wchodzi się z hukiem.
Typowe banery są zwijane w taką rolkę chowaną w stelażu. Ich rozłożenie polega na rozwinięciu tej rolki i zaczepieniu jej. Tylko ja nie mówię tu o kilkudziesięciu centymetrach, nasz baner ma dwa metry i wcale nie jest największym. Jego rozwinięcie wymaga dwóch osób, z których jedna rozwija, a druga w tym czasie wszystko trzyma. Na targach dostępności ja rozwijałem, a Magda – nasza wolontariuszka – to trzymała. Tylko że przy prawie pełnym rozwinięciu wyślizgnął mi się z rąk. Reszta jest milczeniem, a raczej… Czymś absolutnie przeciwnym.
Swoją drogą na tych samych targach udało nam się czekać prawie godzinę na nieczynnym przystanku autobusowym, odwiedzić zamkniętą pizzerię i stwierdzić "Piździ jak w Kieleckim", po czym, ku ogólnemu rozbawieniu, przypomnieć sobie że jesteśmy… A owszem, w Kielcach.
To jest więc pytanie w sumie do was. O czym chcielibyście tu poczytać?
Chęci do pisania mam, ale pomysłów jakby mniej.
A może macie jakieś pytania? Może wyjdzie z tego Q&A? Może coś was ciekawi w moim życiu?
Dajcie znać w komentarzach, a ja chętnie się rozpiszę o ile znajdą się tematy.
PS. Nie lubię jesieni, ale panuje u nas ogólna zgoda, że zima jest lepsza od lata. Nie wiem czy się zgodzicie, ale na zimno narzeka się jakoś tak przyjemniej niż na upał.
11 komentarzy
matius · 13 października 2023 o 23:09
Nie, nie. Ja wolę goronco! I tak, faktycznie masz jak Felix. 🙂 I doczego ty zmuszasz swój zarząt… do grania w gry! To straszne.
zywek · 13 października 2023 o 23:40
Młody, dżast musisz przestać być prezesem i pozostać tylko operatorem maszyn budowlanych (wszak drukarnik 3d to taki mały budowlaniec) i programistą oczywiście.
Będziesz miał czas i na czytanie, bo w życiu programisty wiecznie trzeba apgrejdować swą wiedzę, i na Julitkowanie na musicalach i na konwersowaniu ze znajomkami oczywiście, ponieważ nie można zaniedbywać relacji z rówieśnikami/tymi nieco starszymi/młodszymi/którymikolwiek, którzy akurat są obecni w Twoim życiu, a kto wie? Może i na blogi znajdziesz czas? 😀
lalar123 · 14 października 2023 o 09:16
Ja kocham skrzypka na dachu. Jest piękny a byłeś tam na wersji polskiej czy jidysz czy po anielsku bo różne wersje widziałem.
balteam · 14 października 2023 o 09:38
To jest właśnie najgorsze, znaleźć inną ciekawą książkę z pośród tych tysięcy, setek tysięcy.
Ciekawe kiedy do dziesięciu drukarek dobijecie 😀
Julitka · 14 października 2023 o 11:18
@Balteam Oj, no przy tym budżecie to za 25 lat. Nieproporcjonalnie. 😀
@Lalar Byliśmy na polskiej.
Celtic1002 · 14 października 2023 o 16:34
Dawidzie, a ja już myślałam, że totalnie istnieć przestałeś. 😉
Coś mądrego chciałam napisać, ale… eee… zapomniałam? 😀
Zdecydowanie wolę zimno, bo jak jest zimno, można się przynajmniej ubrać. 😀
Co do książek… Literatury jest tyle, że ciężko cokolwiek wybrać, fakt. Ja chcę przeczytać "Notatki samobójcy", ale… nie kupiłam jeszcze. 🙂
jamajka · 19 października 2023 o 19:58
ja bym chciała poczytać więcej opisów naszych zaciętych pojedynków i innych Kielc, ty to zabawnie robisz i lubięwiedzieć, jak to wygląda z twojej strony.
Julitka · 20 października 2023 o 20:01
O matko, po Kielcach mam permanentną awersję do kanapek z kurczakiem z Żabki!
camila · 5 listopada 2023 o 16:16
A co? Trafiliście na jakieś zepsute? 😀
kazek5p · 10 listopada 2023 o 17:37
Jakby tak połączyć dwie pewne rzeczy z tego wpisu to powstanie pytanie, czy uruchamiałeś może panie sdra na razbianie?
Julitka · 11 grudnia 2023 o 10:01
@Camila nie, ale stanowiły śniadanie, kolację i czasem obiad. Na zimno, rozumiesz to, na zimno!